Jedna z najokrutniejszych kar nadal jest powszechnie stosowana… i wcale nie chodzi o klapsy

Jedna z najokrutniejszych kar nadal jest powszechnie stosowana… i wcale nie chodzi o klapsy

Świadomość tego, że klapsy są okrutną karą rośnie w Polsce i jest to niewątpliwie powód do zadowolenia. O tym jak ograniczyć i wspierać rodziców chcących ograniczyć ten rodzaj „wychowania” (celowo piszę w cudzysłowie) opowiadałam w tym artykule: O klapsach też warto rozmawiać. Jednak dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o innej, bardzo powszechnej, a jednocześnie bardzo trudnej metodzie, która pośrednio związana jest z klapsami

Czy jest coś gorszego od klapsa?

Dorośli, który decydują, że nie chcą stosować przemocy wobec dzieci stają przed pewnym wyzwaniem dotyczącym tego jak wyegzekwować swoją wolę na dziecku. Klapsy, przemoc bądź kary służą przecież dokładnie temu – aby zmusić dziecko do zrobienia tego, czego ja jako dorosły chcę, oczekuję, wymagam. Gdy rezygnuję z klapsów i przemocy to co mi zostaje? KARY. W wymyślaniu tych jesteśmy mistrzami – od maleńkich, prawie niewidocznych, do tych wielkiego kalibru. Kary  i nagrody stały się jednym z podstawowych narzędzi „wychowawczych” (znów celowo w cudzysłowie).

Jedna z kar, przez całe lata lansowana w programach o dobrych nianiach i nieradzących sobie rodzicach, a nawet w niektórych książkach, jest w moim odczuciu szczególnie okrutna. Kara ta polega na zostawieniu dziecka samemu sobie w momencie, w którym doświadcza trudnych dla siebie emocji. Jednym słowem określana jest jako TIME-OUT bądź w wersji spolszczonej jako : KARNY JEŻYK albo po prostu jako odmowa bycia z dzieckiem, przytulenia, zajęcia się. W wersji u noworodków i maluszków można powiedzieć o CRY IT OUT (wypłacz się).

Karny jeżyk rozbicie na atomy

Schemat wykorzystywania KARNEGO JEŻYKA zwykle jest następujący:

Dziecko zrobiło coś co nie podoba się rodzicowi, np. krzyczało, zniszczyło jakiś przedmiot, rzuciło czymś, napluło, użyło niecenzuralnego słowa. W związku z tym rodzic, aby pokazać swoje niezadowolenie i niezgodę na zachowanie dziecka mówi mu coś w stylu „zachowujesz się niedobrze, takie zachowanie nie będę akceptowane, za karę posiedzisz tutaj przez 3 minuty i pomyślisz o tym co złego zrobiłeś”.

Jako osoba dorosła rozumiem, że rodzic w takich momentach odczuwać może trudne, czasem wręcz skrajne emocje, od żalu i smutku, przez złość czy nawet wściekłość aż po bezsilność bądź frustracje, a niekiedy również lęk. Emocje te są dla każdego człowieka trudne do zniesienia. Pojawiają się w odpowiedzi na niezaspokojone potrzeby i negatywne automatyczne myśli (tzw. NAM).

W różnych sytuacjach, różne niezaspokojone potrzeby mogą dawać o sobie znać. Często jako rodzice doświadczamy trudnych emocji ponieważ chcemy więcej zrozumienia, współpracy, docenienia, szacunku, łatwości – i kierujemy te nasze potrzeby w stronę dzieci. Dziecku jednak może brakować zasobów (w końcu jest tylko dzieckiem) do zaangażowania się w potrzeby innego człowieka, bądź zwyczajnie może nie chcieć brać udziału w ich zaspakajaniu. Doświadczamy wtedy odmowy, ze strony malucha i musimy skonfrontować się z naszymi przekonaniami o dzieciństwie i o samym sobie:

  • Czy dziecku wolno odmawiać?
  • Czy ma prawo mieć swoje zdanie?
  • Czy ja mam prawo kogokolwiek do czegokolwiek zmusić?

oraz z własnymi myślami dotyczącymi tego jak oceniamy zachowanie dziecka, np:

  • to dziecko zupełnie się nie słucha,
  • on(a) musi mnie szanować,
  • co sobie ludzie pomyślą,
  • dziecko powinno być posłuszne,
  • on(a) to robi specjalnie,
  • na kogo on(a) wyrośnie.

Podsumowując: rodzice stosują karę ponieważ czują trudne emocje oraz doświadczają negatywnych automatycznych myśli. W związku ze swoimi odczuciami i myślami podejmują działanie, które ma zredukować doświadczany nieprzyjemny stan, czyli „zrobię Tobie tak, abyś już więcej nie powodował sytuacji, w której ja się czuję źle”.

Zmiana perspektywy

Zróbmy jednak krok wstecz i popatrzmy na tą całą sytuacje z perspektywy dziecka. Z jego punktu widzenia całe zdarzenie nie zaczyna się w momencie rzucenia czymś, naplucia, krzyknięcia czy zniszczenia czegoś. W świecie dziecka te zachowania są już objawem jakiejś wcześniejszej trudnej sytuacji! To oznacza, że zanim dziecko zachowało się w sposób, który rodzicowi się nie spodobał, wydarzyło się coś co bardzo nie podobało się dziecku. Tak bardzo, że aż zaczęło rzucać, pluć, krzyczeć itd.

Kiedy rodzic skupia się na zachowaniu dziecka, które jest targane trudnymi emocjami tak naprawdę nie widzi przyczyny problemu. Na uwagę zasługuje zarówno to, co wydarzyło się wcześniej – czyli to, co doprowadziło do wybuchu emocji, jak i same emocje, które prowadzą do konkretnego zachowania.

Kiedy dziecko, które już doświadcza trudnej sytuacji i pogrążone jest w trudnych emocjach spotyka się z karnym jeżykiem to czego właściwie się uczy? Wystarczy zastanowić się jak Ty byś się poczuł w analogicznej sytuacji. Wyobraź sobie, że pracujesz nad jakimś projektem i nie jest to praca, która idzie Ci z łatwością. Doświadczasz różnego rodzaju rozproszeń i zmartwień w związku z tym projektem. Wtedy przychodzi szef i zaczyna mówić, że nie wywiązujesz się z pokładanych w Tobie nadziei, nie działasz tak sprawnie jak to było oczekiwane, a Twoja opieszałość pokazuje, że nie szanujesz szefa. W związku z tym szef składa Ci propozycję nie do odrzucenia: musisz iść i w samotności to wszystko przemyśleć. Jakie wyciągniesz wnioski w czasie tego czasu na przemyślenia? Prawdopodobnie mogą pojawić Ci się takie myśli, jak u dziecka, które jest zostawione na karnym jeżyku, czyli np:

  • on mnie nie rozumie,
  • jego emocje są ważniejsze niż moje,
  • on nie docenia tego co robię,
  • przecież tak bardzo się starałem/starałam,
  • chciałem żeby było dobrze, ale mi nie wyszło – jestem do niczego,
  • nie potrafię go zadowolić,
  • po co się starać skoro nic z tego nie mam,
  • moim zdaniem jest dbanie o jego zadowolenie,
  • nie mogę na niego liczyć,
  • lepiej ukrywać moje emocje,
  • to co czuje go nie interesuje

„Samotność to największa bieda”

Karny jeżyk czy odmowa przytulenia jest okrutna z jeszcze jednego powodu. To odepchnięcie dziecka w momencie, w którym najbardziej potrzebuje poczucia bliskości, przynależności i wsparcia.

Większość z nas szuka w swoim dorosłym życiu drugiego człowieka na partnera i w trakcie tych poszukiwań dbamy o to, aby przy tej osobie czuć się bezpiecznie i komfortowo oraz, żeby mieć poczucie akceptacji, nawet wtedy, gdy sami wiemy, że nasze zachowanie nie było idealne. Poszukiwanie akceptacji jest naturalne, gdyż jest to jedna z bardzo ważnych potrzeb. Nawet wtedy, gdy sami siebie akceptujemy, zwykle chcemy wiedzieć, że jesteśmy również akceptowani przez drugiego człowieka.

W życiu dziecka tym drugim, najważniejszym człowiekiem jest rodzic. Gdy rodzic reaguje na zachowanie dziecka poprzez odrzucenie tak naprawdę koduje młodemu człowiekowi, że w żadnej relacji nie może się czuć w stu procentach bezpieczne i akceptowane.

Jak przebiega zmiana

Żebyśmy się dobrze zrozumieli: nie jestem święta. Choć bardzo bym chciała i dążę do tego, aby w moim domu zrezygnować z modelu nagród i kar, a karnego jeżyka nie używaliśmy, to jednak łapię się na tym, że używam języka przypisanemu szantażowi, straszeniu czy karaniu. Myślę, że jest to naturalne, że w drodze do zrozumienia siebie i dziecka przechodzimy wiele etapów.

Pierwszy z nich to zrozumienie, że pewne zachowanie (tu karanie) jest błędne i przynosi więcej szkody długoterminowej, niż krótkoterminowego pożytku. Po tym etapie nastaje czas zauważania u siebie jak często i ochoczo korzystamy z tych różnych mniejszych i większych narzędzi do karania i nagradzania. Potem jest czas, w którym zastanawiamy się co zrobić inaczej i jak to zrobić inaczej. Dopiero później zaczynamy testować nasze nowe rozwiązania (i często spostrzegamy, że są mniej efektywne niż kary bądź nagradzanie, więc doświadczamy złości i frustracji). Wracamy więc do nauki, rozumienia, szukania kolejnych, innych metod na wyrażenie siebie i złapanie kontaktu z dzieckiem. Czasem znowu łapiemy się na karach i nagrodach. Aż w pewnym momencie dostrzegamy, że jednak coraz częściej udaje nam się rozmawiać inaczej, być obok zamiast oceniać, zachować spokój, słuchać dziecka i słuchać siebie. To wszystko jest pewne kontinuum i wszyscy znajdujemy się zawsze gdzieś pomiędzy. Możemy sobie wzajemnie służyć wsparciem, wymieniać doświadczenia, dodawać nadziei.

 

 

About Author

Karolina Piotrowska

Pomagam ludziom zrelaksować się i odpocząć. W spokoju zdecydowanie łatwiej jest zauważyć jak wiele mamy powodów do radości i zadowolenia. Z wykształcenia jestem psychologiem, szczególnie interesuje mnie neuropsychologia i seksuologia. Niezwykła więź między umysłem a ciałem oraz naszymi myślami i emocjami. Jeśli masz pytania, skontaktuj się ze mną!

Related posts