Mamy w Polsce zakaz bicia dzieci. Jest to fakt powszechnie znany, choć (co ciekawe) nadal wiele osób cytuje nieśmiertelne „klaps to nie bicie”. Statystyki jednak pokazują, że powoli bo powoli, ale idzie ku lepszemu. Coraz więcej dorosłych rozumie, że przemoc fizyczna jest drogą do nikąd – wszelkie szarpania, popychania, szturchnięcia, klepnięcia czy klapsy mogą sprawić jedynie, że dziecko zacznie się bać rodzica.
A strach nie jest raczej tym co chcemy jako rodzice budzić w swoim dziecku. Wolelibyśmy by słowo „mama” czy „tata” nie kojarzyły się maluchowi z lękiem, niepokojem, niepewnością a zdecydowanie bardziej z zaufaniem, akceptacją i miłością.
Koniec z klapsami
Dorośli dokonują więc świadomego wyboru, że nie będą wykorzystywać swojej przewagi siłowej w relacji z dziećmi. Ten krok jest dużym przełomem i zasługuje na docenienie. Już samo podjęcie decyzji, że jako rodzic nie chce stosować przemocy jest ważne.
Owszem, z mojego punktu widzenia (i z punktu widzenia prawa), nie stosowanie przemocy wobec dzieci powinno być normą. Statystyki pokazują jednak, że to, co według mnie „powinno być” ma się nijak do rzeczywistości. W naszym kraju bowiem dzieci doświadczają różnego rodzaju nadużyć. Dlatego, gdy rodzic mówi, że więcej nie chce stosować klapsów czy innej formy przemocy uznaję, że to bardzo dobry krok. Będę takiego rodzica wspierać i doceniać, pokazywać jaką ważną pracę robi dla siebie, i dla swojego dziecka.
Tekst ten piszę dla tych wszystkich rodziców, którzy pomimo tego, że nie chcą czasem używają jakiejś formy przemocy wobec swoich dzieci. Fakt, że chcecie wprowadzić zmiany jest tutaj kluczowy!
Nie sądźcie, byście nie byli sądzeni
W psychologii jest takie pojęcie, które nazywane jest błędem atrybucji. Atrybucje to skomplikowane słowo na opisanie procesu wnioskowania o tym dlaczego ktoś zachowuje się dokładnie tak, jak się zachowuje. Błędów tych jest kilka, jednak pierwotny błąd atrybucji polega na tym, że jako ludzie mamy tendencję do osądzania innych według tego jakie cechy im przypisujemy, tymczasem siebie oceniamy ze względu na okoliczności, w jakich się znaleźliśmy. To znaczy, że zakładamy, że ludzie zachowują się w określony sposób dlatego, że posiadają określone cechy, np:
- Basia kupuje kolejną sukienkę bo jest rozrzutna;
- Kasia bierze dokładkę ciasta bo jest łakoma;
- Jola plotkuje bo jest zazdrosna;
- tamta kobieta nakrzyczała na dziecko bo jest wredną i złą matką; chce wytresować sobie dziecko
a jednocześnie oceniając samych siebie dostrzegamy zdecydowaną przewagę okoliczności zewnętrznych, a nie własnych cech, np:
- gdy ja kupuję sukienkę to dlatego, że potrzebuję nowego stroju na wesele siostry;
- gdy ja biorę dokładkę ciasta to dlatego, że jestem głodna;
- gdy ja opowiadam o jakiejś sytuacji koleżankom to dlatego, że potrzebuję ich opinii w ważnej sprawie;
- gdy ja krzyczę na dziecko to dlatego, że miałam naprawdę ciężki dzień a dziecko jest dziś wyjątkowo nieznośne
Oznacza to, że osoby stosujące przemoc mają swoje wyjaśnienia dlaczego zachowały się w taki a nie inny sposób i są one odmienne od tego jak my je postrzegamy. Jeśli jednak nasze oceny i przekonania uznamy za prawdę, to czy damy tym osobom wypowiedzieć się na temat ich wewnętrznych pobudek, intencji i zewnętrznych okoliczności? Czy będąc na ich miejscu w ogóle miałabyś ochotę się „bronić”?
Częścią problemu dotyczącego przemocy jest właśnie to, że uznajemy ją za jednoznacznie złą i oceniamy/piętnujemy osoby, które się do niej posuwają. Oznacza to, że rodzice, którzy ją stosują mają niechęć i obawy o mówieniu o tych zachowaniach, a tym samym zamiast szukać wsparcia i pomocy, zamykają się z problemem w swoim domu i powielają stare zachowania.
Wysłuchanie wewnętrznego wyjaśnienia tego dlaczego ktoś zachował się tak, a nie inaczej jest bardzo ważne, gdyż pomaga określić głęboką potrzebę, którą dane zachowanie miało zaspokoić. Na przykład:
SYTUACJA 1
Dziecko przy jedzeniu śniadania rozlało mleko na stół i dywan. Mama łapie szmatkę i gwałtowanie ścierając mleko krzyczy „Znowu to zrobiłeś, ile razy mam Ci powtarzać, że nie można bujać się na krześle. Znowu dostaniesz naganę za spóźnienie”. Dziecko nie odpowiada. Mama potrząsa dziecko i krzyczy „rozumiesz co mówię!? odezwij się!”.
Dziecko zapewne nie odzywało się, gdyż czuło strach. Co jednak czuła ta mama? Jaki był powód jej zachowania?
Jeśli nie będziemy jej oceniać a przez chwilę zastanowimy się nad jej perspektywą możemy dojść do wniosku, że chciała z jednej strony ochronić dziecko przed konsekwencjami spóźnienia do szkoły więc jej wybuch był pewnym wyrazem troski. Z drugiej strony słyszymy tu coś o niemocy (powtarzała dziecku instrukcję kilka razy) i chęci skontaktowania się, skomunikowania z dzieckiem.
Dopiero kiedy ze spokojem zastanowimy się nad tymi potrzebami możemy rozważyć również co innego można by zrobić, aby te potrzeby znalazły zaspokojenie. Czasem już samo ich nazwanie zmniejsza intensywność emocji i pozwala ostudzić sytuacje.
SYTUACJA 2
Tata rozdziela dwóch bijących się synów. Jedno z dziećmi pluje mu w twarz. Tata daje mu klapsa i krzyczy „jak Ty się zachowujesz smarkaczu!”
Co wtedy działo się z mężczyzną? jakich doświadczał emocji? Rozdzielił dzieci więc możemy zakładać, że powodowała nim troska i chęć zapewnienia dzieciom bezpieczeństwa. Gdy jedno z nich plunęło w twarz mógł poczuć złość, bezradność i chęć ochrony samego siebie. W głowie mógł mieć myśli takie jak „dziecko nie powinno się tak zachowywać” albo „na kogo on wyrośnie” lub „nie pozwolę tak mnie znieważać”. W efekcie uderzył dziecko. Możemy podejrzewać, że chciał być szanowany, słuchany i ważny, co poniekąd zaspokoił sobie poprzez klapsa.
Gdy zrozumiemy co doprowadziło do przemocy możemy zastanowić się jak można zachować się inaczej w podobnej sytuacji, co zrobić z pojawiającymi się emocjami, jak rozumieć dziecięcą agresję. Otwiera nam się przestrzeń do pracy.
Wyjaśnianie sytuacji nie oznacza, że staramy się umniejszyć doświadczonej przez dziecko krzywdzie. Robimy to po to, aby wiedzieć na czym się oprzeć w dalszej pracy by w przyszłości lepiej przeciwdziałać innym aktom przemocy!
Geneza przemocy wobec dzieci
Jak to się dzieje, że niektórzy mają łatwość w panowaniu nad swoimi impulsami i nie stosowanie przemocy fizycznej jest dla nich oczywiste i proste, zaś inni muszą włożyć w to zahamowanie swoich odruchów wiele pracy i wysiłku?
Odpowiedz jest złożona. Przede wszystkim każdy z nas wywodzi się z innego domu i ma różne doświadczenia. Dorośli, którzy jako dzieci doznawali przemocy mają większą łatwość w sięganiu po przemocowe rozwiązania jako rodzice, czyli można by powiedzieć, że powielają schematy i zachowania, których sami doświadczyli. Choć, może należy tu też zaznaczyć, że są też takie osoby, które właśnie dlatego, że zaznały same klapsów/przemocy nigdy nie chcą powtórzyć takiego zachowania na swoim dziecku.
Poza doświadczeniami z przeszłości każdy z nas ma różne podejście do rodzicielstwa. Przekonania na temat tego jakie „powinno być” dziecko, mama, tata, rodzina w dużej mierze będą kształtować nasze emocje i zachowania. Jeśli więc wyznawane przez dorosłego przekonania brzmią, np.:
- dziecko musi być posłuszne,
- dziecko powinno okazywać szacunek rodzicom,
- dziecko ma natychmiast wykonywać polecenia dane przez rodzica,
to zapewne będzie on doświadczać większej ilości trudnych emocji – od smutku, żalu aż po złość i frustrację. Wyrażanie i doświadczanie tych emocji nie należy do łatwych, co więcej, mało kto miał okazję uczyć się radzenia sobie z ich nadmiarem.
Kolejną sprawą, która nas różni jako rodziców, to to, jakie mieliśmy oczekiwania i wyobrażenia wobec tego okresu życia. Nie chodzi już o same przekonania, a raczej o plany i wizje przyszłości. Często, jako ludzie, działamy nie dlatego, że coś złego/trudnego dzieje się w danej chwili, a dlatego, że chcemy nie dopuścić do jakiś wyobrażonych przez nas konsekwencji.
Rodzicielstwo jest wyzwaniem i przygodą. Tak do niego lubię podchodzić, bo daje mi to sporo wolności i przestrzeni. Jednak nawet takie spojrzenie nie jest w stanie ochronić mnie od doświadczania rodzicielskiej niemocy i bezsilności. Są to emocje, których doświadcza w którymś momencie większość rodziców. Niektórzy z nas w takich sytuacjach zareagują krzykiem, odejdą, zadzwonią do przyjaciela…. ale u innych, będzie to moment sięgnięcia po rozwiązania siłowe.
Kiedy rodzic nie chce używać przemocy
Zachęcam rodziców, którzy nie chcą używać rozwiązań siłowych, aby zastanowili się nad tym jak zachowywali się do tej pory. Po prostu przypomnij sobie jakąś sytuacje, w której pojawiła się jakaś forma przemocy i zadaj sobie następujące pytania:
- co wtedy czułem, jakie miałem emocje gdy zachowałem się w sposób przemocowy?
- ile czasu trwała ta sytuacja?
- czy od początku tej sytuacji doświadczałem takich samych emocji? jeśli nie to co sprawiło, że emocje przybierały na sile? (określenie zapalnika)
- co chciałem, aby moje dziecko zrozumiało z tej sytuacji?
- co w efekcie zrobiłem?
- Teraz wyobraź sobie analogiczna sytuację, ale to Ty teraz zachowujesz się tak, jak zachowywało się Twoje dziecko, natomiast Twoje zachowanie odgrywa szef, który ma 210cm wzrostu i waży też coś koło tego: Jak się czujesz kiedy szef robi i mówi to co Ty mówiłeś i robiłeś? Czy masz ochotę postępować zgodnie z jego wolą czy raczej się przeciwstawić?
- zostań jeszcze na chwilę w tej roli: co szef mógłby zrobić, tak żebyś chciał go usłyszeć?
- Patrząc teraz, z perspektywy tego wyobrażenie, co jako rodzic tracisz stosując takie zachowania wobec swojego dziecka?
- Co możesz zyskać wprowadzając zachowania alternatywne?
Bardzo zachęcam Cię do przejścia przez to ćwiczenie i wynotowania sobie odpowiedzi. Potrzeba do tego około 30 minut, natomiast uzyskane zapiski są dużą porcją motywacji (do której można zawsze zajrzeć). Niestety, sama decyzja, ani nawet rozważanie tego co się zyskuje na zmianie zachowania, a co się traci na kontynuacji przemocy nie zawsze pozwalają jeszcze na wprowadzenie zmian w życie.
Trudnością przy zmianie zachowania jest zwykle zapanowanie nad impulsem. W tym pomaga psychoterapia, lepsze zrozumienie swoich pobudek, trening oraz dbanie o własne potrzeby. Świetnie sprawdzają się też warsztaty dla rodziców prowadzone według NVC – Porozumienia Bez Przemocy. Szkolenia z tego zakresu są już dostępne w większych miastach Polski, a trenerzy tej metody prowadzą również indywidualne poradnictwo i wsparcie.
Na koniec przypomnę, że terapeuci i psycholodzy nie są po to, aby oceniać kogokolwiek. Owszem, zadbają o zdrowie i bezpieczeństwo dziecka, jednak jeśli zgłosisz się po poradę i wsparcie będą działać, aby udzielić Ci pomocy.
Jeśli znasz kogoś, komu ten artykuł może się przydać – udostępnij 🙂