Przychodzą takie dni jak dziś, a tak się składa, że lubią przychodzić jesienią, kiedy otwieram oczy i po prostu czuję… że mi się nie chce. Najchętniej nałożyłabym ulubione grube skarpety, zaparzyła owocowej herbaty i pod kołdrą czytała książki cały dzień.
Zamiast tego wiem, że MUSZĘ wstać wcześnie i przygotować obiad moim dzieciom do przedszkola. Po tym jak już je tam zawiozę (chwała, że chociaż uwielbiają swoje opiekunki i zwykle nie mogą się doczekać dnia pełnego zabaw) wiem, że MUSZĘ załatwić kilka spraw w zupełnie różnych miejscach – co oznacza, że spędzam za kierownicą dobre 2h zanim wreszcie dojadę do gabinetu, żeby przygotować się do spotkania z ludźmi.
W międzyczasie okazuje się, że sypnęło się magiczne „coś” na stronie i nie da się opłacić zamówień a informatyk jest na dwutygodniowym L4. Z tego wszystkiego zaczyna boleć mnie brzuch, znów marzę o książce i herbacie… a nie ma jeszcze południa.
Co byś zrobił na moim miejscu?
Co zwykle robisz, gdy łapią Cię takie dni jak ten?
Zaciskasz zęby i działasz dalej, czy raczej odpuszczasz i szukasz możliwości do odpoczynku?
Ciężką pracą ludzie się bogacą
Znacie to powiedzenie? Byłam wychowywana w ten sposób. Zawsze zdolna, ambitna, z sukcesem w kieszeni i ogromem rzeczy do zrobienia. Bo w końcu jeśli coś chce się mieć to trzeba ciężko pracować. Takie podejście rzeczywiście pozwoliło mi zdobyć dobre wykształcenie i zawód, który jest dla mnie idealny. Z tym nastawieniem potrafiłam wstawać co rano na zajęcia i mówić sobie „jeszcze tylko jeden dzień, wytrzymasz, dasz radę”.
O tak, niewątpliwie potrafię się samomotywować… tylko, że wykorzystuję to czasem dość nieodpowiedzialnie.
Bo do czego może doprowadzić mnie ciągłe nakręcanie samej siebie do jeszcze większego wysiłku, jeszcze większej ilości pracy i zobowiązań? Jak długo można zaciskać zęby i udawać, że pośpiech, napięcie, presja są w porządku?
Ja potrafiłam długo. Kiedyś.
Dzisiaj pewnie też bym potrafiła. Zmieniło się to, że już nie chcę.
Dziecko nauczyciel
Gdy pojawiły się na świecie moje dzieci zaczęłam się bardzo interesować teorią tworzenia więzi, porozumieniem bez przemocy (NVC) i sztuką tworzenia relacji. Wnioski, do jakich doszłam były dość ciężkie.
Zrozumiałam, że od wielu lat mój kontakt samej ze sobą był dość ograniczony.
Potrafiłam co prawda co rano wstawać, zaciskać zęby i realizować swoje cele jednak zupełnie nie miałam świadomości jaki jest cel tych moich wysiłków. Dopiero odwołanie się do własnych potrzeb, zaakceptowanie własnych emocji, przefiltrowanie swoich przekonań pozwoliło mi na nowo poznać siebie.
Moimi nauczycielami w tym procesie byli moi synowie. Paradoksalnie to właśnie dzięki temu, że dość długo byłam z nimi w domu na nowo odkryłam sens mojej pracy – wartość, jaką w niej widzę. Jednocześnie zrozumiałam, że radość i satysfakcję mogę czerpać z zupełnie innych źródeł niż do tej pory – spaceru, chwili ciszy albo wspólnych wygłupów.
Kiedy depresja puka do drzwi
Wiesz, że szacuje się, że każdy człowiek w swoim życiu doświadczy przynajmniej jednego epizodu depresyjnego? Epizody takie są więc czymś, na co staramy się przygotować i gdy się zdarzają… mówimy sobie „to minie”. Albo „a to tylko jesienna chandra”.
Podczas gdy poczucie smutku i przygnębienia może być w rzeczywistości wołaniem ze środka „Hej, tu Twoje prawdziwe JA! Muszę odetchnąć! Przestrzeni mi trzeba, wolności, sensu!” – jeśli tak jest aura za oknem niewiele zmieni.
Co więc zrobić, kiedy zauważysz pierwsze symptomy osłabionego nastroju:
- Zadbaj o odpowiednią dietę i właściwą ilość snu. Zdrowe, zregenerowane ciało jest mniej podatne na wszelkie infekcje i zmiany samopoczucia. Jeśli czytając to od razu włącza Ci się w głowie lampa „ale ja nie mam czasu na gotowanie/dłuższe spanie” to wiedz, że jest to sygnał alarmowy. Takie myślenie doprowadzi Cię do spotkania z wypaleniem zawodowym, depresją albo inną poważną chorobą somatyczną (bo w końcu ciało stwierdzi, że lepiej zachorować i odpocząć, niż funkcjonować i dać się zajeżdżać)
- Uprawiaj sport. Umiarkowana aktywność fizyczna – spacery, pływanie, joga sprawiają, że w naszych żyłach zaczyna krążyć więcej endorfin.
- Uprawiaj seks. Podobnie jak wyżej, seks daje nam endorfiny, ale dodatkowo wydzielana jest oksytocyna, tzw. hormon miłości. Gdy czujemy się akceptowani, kochani, bezpieczni i wiemy, że mamy kogoś bliskiego, na kim możemy polegać ryzyko wystąpienia depresji jest mniejsze.
- Przemyśl jak wyglądał Twój ostatni miesiąc – czy zwracałeś wystarczającą uwagę na swoje potrzeby, czy może raczej zaniedbywałeś samego siebie? Jeśli nie poświęcałeś sobie zbyt dużo energii być może Twoje wewnętrzne Ja po prostu domaga się uwagi. Zastanów się co teraz, w tej chwili dałoby Ci spokój i relaks. A następnie opracuj PLAN wdrożenia tego w życie. Opracowanie planu jest istotnym elementem, który pobudza procesy twórcze a jednocześnie zwiększa szansę na to, że rzeczywiście wcielisz swój pomysł w życie.
- Przemyśl jak wyglądał Twój ostatni rok – jak wyżej. Jeśli ignorujesz siebie przez miesiąc to możesz powiedzieć „no dobra, mam gorący okres w pracy”, jeśli jednak taki stan utrzymuje się od roku, o czym to świadczy? Zastanów się czy taki sposób życia jest tym, co daje Ci poczucie szczęścia i spełnienia. Jeśli stwierdzisz, że nie warto wybrać się do psychoterapeuty albo coacha, aby stworzyć podwaliny do głębszej zmiany.
- Zastanów się nad najbliższą przyszłością – jakie masz plany na kolejne 3 miesiące? Czy to również będzie okres intensywnej pracy? Jeśli jesteś już zmęczony dniem powszednim to jak będziesz funkcjonować za 3 miesiące od dziś, jeśli utrzymasz obecne tempo życia?
- Odpuść sobie, wykreśl z kalendarza wszystkie rzeczy, które możesz odpuścić, a które nie dają Ci poczucia radości i sensu. Ogranicz pracę i kontakty z toksycznymi ludźmi. Daj przestrzeń samemu sobie, żeby na nowo sprawdzić co w TU i TERAZ sprawia Ci radość.
Życie w stylu SLOW to życie wolniejsze, ale jednocześnie bardziej świadome. Praktyka NVC nauczyła mnie, aby najpierw zwracać uwagę na swoje emocje i swoje potrzeby. Dopiero kiedy moje podstawowe potrzeby są zaspokojone mam w sobie siłę i chęć by z empatią wczuwać się w sytuację innych. Możesz nazwać to też ZDROWYM EGOIZMEM.
Co zrobię dzisiaj
Skoro zaczęłam od siebie to i na sobie skończę. Ostatni okres w moim życiu to czas intensywnej pracy. O sierpniowych wakacjach już prawie zapomniałam a na horyzoncie widzę coraz więcej zadań i obowiązków, które nie sprawiają mi radości.
Dlatego dzisiaj, robię krok w tył. Spojrzałam na mój kalendarz i odwołałam dwa szkolenia. Zredukowałam godziny otwarcia gabinetu. Jeden dzień w tygodniu przeznaczyłam tylko dla siebie. Zadzwoniłam też do starej przyjaciółki i umówiłam się na babski weekend na mieście. Dla rodziny z kolei zarezerwowałam wypad do aquaparku w pobliskiej miejscowości.
Niewątpliwie te działania sprawią, że będę miała mniej pieniędzy – w końcu ograniczyłam pracę. Jednocześnie czuję, że dzięki temu znów naładuję akumulatory, poczuję że żyję i chcę robić to co robię. Czasami trzeba robić mniej, żeby móc poczuć więcej.
Lekcja na przyszłość
Jeśli zdarza Ci się mieć takie dni – stany częściej niż 2 razy w roku zastanów się czy Twoje życie jest harmonijne i zrównoważone. Czy zaspakajasz swoje potrzeby na codzień? Czy dbasz o jakość swojego życia? Jakiej wartości służą Twoje działania? Co jest Twoją misją?
Przemyśl też czy racjonalnie wyznaczasz cele, czy nie starasz się zrobić zbyt wiele na raz (co skutkuje poczuciem rozczarowania i niższą samooceną).