„Sypiając z innymi” (oryginalny tytuł „Sleeping with other people”) zbiera w Polsce skrajnie różne recenzje. Poznałam głosy osób zachwyconych i tych oburzonych. Zgodnie z osobistym wyzwaniem oglądania i czytania o seksie musiałam podnieść rękawice i przekonać się na własnej skórze.
Choć do tematu podeszłam ambicjonalnie (wiecie, że szkolić się trzeba i podnosić kompetencje, a może nawet jakieś triki hamerykańskich psychologów pracujących z uzależnieniem od seksu da radę podpatrzeć) już po chwili wiedziałam, że ten film będzie nie tylko zawodowo ciekawy, ale też po prostu zabawny. Niestety, a dla niektórych może właśnie stesty, odpowiednią kategorią dla tego obrazu jest zdecydowanie dział komedii romantycznych, choć w tym konkretnym przypadku mocno doprawiony seksualnością.
HISTORIA W FILMIE
Ona jest od wielu lat nieszczęśliwie zakochana w nudziarzu, który na dodatek żeni się z inną. Sypia z różnymi przypadkowymi ludźmi, by w efekcie wylądować na spotkaniu dla seksoholików. Traf chciał, że właśnie tam znalazł się również On, czyli facet, z którym straciła dziewictwo. Idą na randkę, gdzie podejmują decyzję o odbudowaniu starej przyjaźni. I choć nie uprawiają ze sobą seksu wszyscy dookoła zaczynają dostrzegać, że tych dwoje łączy coś więcej.
Czy można rozmawiać na luzie o seksie? Czym jest zazdrość? Co różnice związek miłosny od przyjaźni? Czy seks jest zastępstwem dla miłości, a może bywa jej metaforą? Gdzie w dzisiejszym skrajnie przesyconym erotyką świecie biegną granice intymności? Na te i inne pytania przygotujcie się włączając film „Sypiając z innymi ludźmi”. Albo nie szykujcie się na nic i po prostu pozwólcie nieść się historii.
NAJLEPSZA SCENA
Ha! Tym razem mam aż trzy rzeczy!
Instrukcja obsługi waginy i łechtaczki pokazana na butelce po herbacie – zabawne, erotyczne i ze smakiem zagrane. Poza tym to chyba pierwsza tego typu, tak dokładna, poradnikowa wręcz, informacja jaką widziałam w popularnym filmie. Jest więc poza walorem humorystycznym aspekt edukacyjny 😉 być może palcówka dla niektórych mężczyzn i kobiet stanie się łatwiejsza.
I przewijający się przez cały film tekst „pułapka na myszy”. Pomyślałam sobie, że to wspaniale, że ludzie tak otwarcie zaznaczają swoje seksualne podniety. Myślę nawet, że taka „pułapka na myszy” mogłaby być niezłym ćwiczeniem terapeutycznym dla części par.
To też nie jedna scena, ale cały wydźwięk tego filmu, oderwanie miłości od seksualności a jednocześnie silnie romantyczny wyraz całego przekazu pozwala trochę zdjąć ciężar „idealnego stosunku” z ramion kochanków.
OGÓLNA OCENA
Oglądanie tego filmu to przyjemnie spędzony czas. Humor jest na poziomie, choć jak zwykle przy filmach o seksie, niektórym może się nie spodobać pojawiające się czasem słownictwo.
TRAILER