Edukacja seksualna niestety kuleje. Nie mamy takiego przedmiotu w szkole, nie mamy takich zajęć na studiach. Żyjemy w złudnym i zgubnym przekonaniu, że o seksie uczyć się nie trzeba a bycie wspaniałym kochankiem/kochanką jest talentem odgórnie nadanym i posiadanym przez wybrańców. To z kolei ma swoje dalsze przełożenie na długość trwania relacji, w które jako dorośli ludzie się angażujemy (ponoć zaskakująco rośnie ilość rozwodów, ciekawe?) oraz ich jakość (media donoszą, że seks w stałym związku jest jak flaki z olejem). Ale… to już tak odległe przełożenie, że nikt o tym myśleć nie chce. Wszak można znaleźć bliższe przykłady.
Ciąże wśród nastolatków
Ciąże wśród nastolatków to argument wiecznie służący zarówno zwolennikom, jak i przeciwnikom edukacji seksualnej. Jedni mówią:
-im więcej im powiemy o seksie, tym więcej będą go uprawiać i tym więcej dzieci będzie miało dzieci.
Drudzy odpowiadają:
– bzdura! im więcej im powiemy, tym będą lepiej potrafili się zabezpieczyć i będzie mniej nastoletnich matek
Ani jedni, ani drudzy nie biorą pod uwagę tego, że coraz więcej bardzo młodych dziewcząt chce mieć dzieci. Jest to tendencja szczególnie widoczna w krajach oferujących wysokie zasiłki socjalne. Domyślam się, że w najbliższym czasie będzie to również coraz bardziej popularne w Polsce ze względu na wprowadzenie wyższego zasiłku macierzyńskiego dla osób pracujących na tzw. umowy śmieciowe.
Edukacja seksualna pozwala młodym ludziom dowiedzieć się o tym czym jest świadome rodzicielstwo. Dzięki edukacji seksualnej młodzież dowiaduje się nie tylko o sposobach regulacji płodności (antykoncepcji), ale też poznaje wiele ważnych aspektów budowania związku i relacji. Ma szansę spojrzeć na młodzieńcze miłości przez inny pryzmat, zrozumieć chemiczną podstawę uczucia, dowiedzieć się jak czas wpływa na hormony miłości. Poza tym młodzież dowiaduje się również o biologicznych cyklach płodności i ma szansę przyjrzeć się problemom rodzicielskim.
Choroby przenoszone drogą płciową
Choroby przenoszone drogą płciową niejako straciły na swoim wydźwięku. Nie mówi się o nich głośno (bo są wstydliwe) więc można mieć wrażenie, że problemu nie ma. Tak więc jednym łatwo jest powiedzieć:
– edukacja seksualna rozpuszcza seksualnie. Nawołujmy młodzież do wstrzemięźliwości to nie będzie epidemii chorób wenerycznych
Drudzy odpowiadają:
– Młodzież powinna nauczyć się używać prezerwatyw, aby nie zarażać się nawzajem.
Nikt nie mówi głośno, że młodzież często nie wie czym są „choroby W” ani jak się przed nimi bronić. Nie wspomina, że przed pójściem do łóżka warto iść razem na badania, a jeśli nie to koniecznie użyć kondoma. Edukacja seksualna daje młodzieży szansę na realną konfrontację z zagrożeniem – poznanie chorób, którymi mogą się zarazić; możliwość dowiedzenia się jakie są ich pierwsze objawy; przekonanie, że zawsze należy podjąć leczenie.
Nadmierne zainteresowanie seksem
Nadmierne zainteresowanie seksem, podnoszone wielokrotnie przez przeciwników edukacji seksualnej, jest wpisane w biologiczny rozwój każdego człowieka. Tak po prostu działa nasz organizm, że w pewnym momencie przeżywamy zalanie hormonami, odczuwamy pociąg i pożądanie. Ewolucyjnie jest to rozwiązanie idealne – zapewnia nam ciągłość gatunku. Skoro więc nie możemy tego popędu wyeliminować ani osłabić być może jednak warto przygotować do tego okresu w życiu odpowiednio wcześnie, uprzedzając trochę fakty, a nie przychodząc sprzątać po pożarze?
Co mówią dzieci?
Ostatecznie zaś w tej całej dyskusji o edukacji seksualnej popełniamy jeden karygodny błąd. Nie słuchamy dzieci i młodzieży. Oni mówią jasno i otwarcie, że chcą wiedzieć. Seksualność, choć wstydliwa, jest jednym z niewielu tematów, który ich rzeczywiście interesuje. Dlaczego odbieramy im prawo do głosu we własnej sprawie? Mówi się tyle o leniwych, ospałych i niezainteresowanych młokosach, którzy chcieliby tylko grać w gry komputerowe. Tymczasem jeden z nielicznych tematów, który rzeczywiście ich interesuje (i który może znacząco przyczynić się do podniesienia jakości ich życia) jest im dawkowany w sposób dziwnie okrojony, zubożony i absolutnie nieciekawy.