W języku angielskim jest takie określenie na stosunek seksualny jak „make love”. W dosłownym tłumaczeniu znaczy to tyle co „robić miłość”. Nie raz i nie dwa słyszałam, jak to wyrażenie używane jest w sposób pogardliwy bądź ignorancki. Tak jakby miało być jedynie ładniejszą nazwą dla nieodpowiedniej czynności.
Czy seks jest brudny?
W polskiej rzeczywistości seks kojarzony jest z czymś brudnym, złym i grzesznym. Zapewne ma na to wpływ wiele czynników, m.in. dominująca w naszym kraju religia katolicka, brak edukacji seksualnej w szkołach, ciągle dość restrykcyjny system wychowawczy, w którym klaps nie jest uznawany za coś złego. Jesteśmy więc z wielu powodów odcięci od percepcji własnego ciała i okazywanie miłości poprzez ciało nie jest dla nas oczywiste.
Ba! Miłość kojarzy się nam się raczej z czymś wzniosłym, górnolotnym i patetycznym. Często musi być okraszona odpowiednią dawką cierpienia, wyrzeczenia i poświęceń.
Łącząc jedno z drugim okazuje się więc, że seks do miłości pasuje jak pięść do oka.
Tymczasem… w tym zestawieniu słów „make love” jest głęboki sens!
Robić miłość
Seks jest bowiem nie tylko gimnastyką w parach. Oprócz całego bogactwa psychologicznego i emocjonalnego daje nam coś znacznie bardziej namacalnego. Mierzalnego badaniami naukowymi czy testami medycznymi. Seks sprawia, że na gruncie hormonalnym stajemy się gotowi do odczuwania miłości! Miłości, jak każdej innej emocji, towarzyszy specyficzna ekspresja hormonalna. Satysfakcjonujący seks i orgazm sprawia, że chcemy inwestować dalej w relację, otwieramy się na partnera, podnosi nam się próg tolerancji na 'dziwactwa’ drugiej strony 😉
Jak więc widzisz można „robić miłość”, albo w polskiej wersji ją uprawiać. W sposób cielesny, przyjemny i bardzo namacalny.