Hollywood niestety odwala krecią robotę wmawiając nam, że seks przydarza się spontanicznie. To znaczy pewnie, czasem może się wydarzyć spontanicznie, zwłaszcza w początkowym etapie związku. Ale jednak życie jest życiem i po kilku latach związku nawet najbardziej kreatywnym flirciarzom pomysły mogą się zwyczajnie skończyć. Dlatego wielu parom, które spotykam w gabinecie przypominam – spontaniczność jest przereklamowana!
Seks jest łatwy
Legenda o spontanicznym seksie zakłada, że seks się przydarza. Czujemy tak wielkie pożądanie na myśl o drugim człowieku, że majtki same spadają z nóg. To piękny obraz i sprawdza się… przez kilka pierwszych miesięcy, gdy hormony buzują a seks z tą konkretną osobą ciągle jest postrzegany w kategoriach nowości. Spontaniczność w seksie implikuje, że seks jest łatwy, przydarza się bez wysiłku, nie wymaga zachodu. Tak może być, gdy nie ma problemów dnia codziennego. Jednak, gdy rozpoczyna się wspólne mieszkanie, dzieci, praca górę nad spontanicznością mogą wziąć obowiązki. Z powodu różnych niedopowiedzeń, sporów i trudności w komunikacji może okazać się, że zgranie się w łóżku wcale nie jest łatwe. A już na pewno nie spontaniczne.
Odkryj tajemnicę – podejmij wyzwanie
Prawda jest taka: wchodząc w stały związek dokonujesz wyboru. Wybierasz intymność i poczucie bezpieczeństwa, stawiasz je ponad uginające kolana pożądanie. I nie ma w tym wyborze nic złego! Zaspakajasz swoją ważną potrzebę akceptacji, bliskości, przynależności – to wszystko jest ok.
Problem może się pojawić, jeśli w ramach tej transakcji oczekujesz jednocześnie, że seks będzie równie… nieobliczalny, jak był wcześniej. Pewnie, niektórym parom się to udaje. Są oni jednak wyjątkami potwierdzającymi regułę: seks w stałym związku wygląda inaczej niż na filmach porno, a już na pewno inaczej, niż za czasów pierwszych zbliżeń. I nie jest to ocena wartościująca. To raczej stwierdzenie faktu. Do momentu, póki jest nam z naszym kochankiem dobrze i czujemy zaspokojenie wszystko jest w porządku.
Czy zwróciliście uwagę, że amerykańskie filmy rzadko kiedy opowiadają o łóżkowych przygodach ludzi ze stażem małżeńskim? Podryw, flirt można fajnie sprzedać. Łatwo stworzyć z tego obraz sielanki, która każdemu się podoba. Niestety, ten obraz miesza nam w głowach. Jak bowiem utrzymać ten sam poziom zaintrygowania drugim człowiekiem przez kilka lat? Albo jak wykrzesać z siebie zainteresowanie hobby partnera, o którym właściwie wie się już wszystko?
A z kolei budzi kolejne pytania: skoro filmy mówią nam, że wzajemna fascynacja jest tak ważna to czy można uprawiać dobry, satysfakcjonujący seks, w którym nie ma elementu przygody, odkrywania, tajemniczości? Czy zwykły, codzienny, cotygodniowy seks w tym samym łóżku może być dobry i zaspakajający?
Stały związek z innej perspektywy
Pewnie, podejmowanie wysiłku, aby w związku było jak najlepiej się opłaca. Nie tylko na płaszczyźnie łóżkowej, ale też takiej codziennej: lepiej jest nam być przy kimś, z kim się lubimy, niż z kim ciągle drzemy koty. Co jednak zrobić, aby mimo braku wielkiego zauroczenia i fascynacji nadal mieć dobry, satysfakcjonujący seks?
Umówić się na niego. Serio!
Umawianie się na seks kojarzy się wielu ludziom z czymś złym, wstydliwym, upokarzającym. Żyjemy w tym wyżej wspomnianym micie spontanicznych kontaktów erotycznych, które ściągają czapki z głów. Tymczasem, w zaplanowanym seksie nie ma absolutnie nic złego. Ba! Daje on zupełnie inne doświadczenia niż te, których doświadczamy w czasie szybkich numerków albo spontanicznych wypadów. Pozwala na przygotowanie się, porozmawianie, oczekiwanie.
Ludziom, którzy czasem z zawstydzeniem opowiadają mi o tym, że seks w ich związku istnieje „już tylko jako zaplanowany wieczór” odpowiadam „super! to postarajcie się razem, aby był to wieczór wyjątkowy”
Zrzuć jarzmo spontaniczności
Życie się zmienia. Zachowanie, które pasowało do nas w wieku lat nastu, niekoniecznie jest tym, które chcemy powielać jako dojrzali ludzie. Seks również się zmienia. W związku są różne etapy i fazy. Jest czas na poznawanie się, docieranie, spontaniczne bzykanko albo wielogodzinne maratony. Jednak jest też czas na seks zaplanowany. Bezpieczny. Ekscytujący. To, czy ten inny rodzaj seksu będzie Ci sprawiał przyjemność zależy w dużej mierze od tego jak podejdziesz do tego kontaktu: jeśli potraktujesz umawianie się na seks jako obowiązek, karę, upokorzenie to rzeczywiście ciężko będzie Ci znaleźć w nim powód do radości i spełnienia. Jeśli jednak zmienisz odrobinę swoje nastawienie i w zaplanowanym seksie dostrzeżesz szansę: na przyjemność, bliskość, bezpruderyjność zaczniesz czerpać z niego przyjemność.
Już niebawem napiszę o tym co zrobić, aby wprowadzić taki zaplanowany seks do związku, nawet do tego, w którym seks wydarza się spontanicznie. Umawianie się na seks daje nam bowiem wiele możliwości wzajemnego poznania się, których nie oferują spontaniczne zbliżenia.
Tymczasem… zbliża się weekend. Umówcie się z kimś na dobry seks 🙂